Nie wiem, czy wszyscy tak mają? U mnie plany są chyba tylko od planowania, a od realizacji to już inna para kaloszy :( Zgodnie z założeniami wielkopostnymi - miało nie być FB. No i nie ma... Więc o co mi chodzi? Hmm... jeśli siadam do kompa, by np popracować (chociaż w sumie jest niedziela rano i tak sobie uświadamiam, że niekoniecznie jest to szczyt moich marzeń jak na tą porę dnia i tygodnia) to od czego zaczynam? Od odpalenia blogów :D Taaak! Mój umysł nie pracuje, póki nie przejrzy tryliona różnych blogów (głównie szyciowych). Potem następuje chwila przemyślenia pt "może coś sobie dzisiaj uszyję", następnie szukanie "co by to mogło być", czasem już nawet wybór materiału się pojawia i ich przeglądanie (a chyba każdy wie, że to nie trwa 5 czy 15 minut), by w końcu... uświadomić sobie, że mam PRACOWAĆ :(
No to odpalam program... a że odpala się chwilę dłuższą niż mrugnięcie powieką... to jeszcze na "xxx" minut siadam do blogów :D
Hmm... chyba nie o to mi chodziło przy moim "trudnym do zrealizowania" postanowieniu...
Też tak macie?
Pomarudziłam, a teraz czas do pracy... im szybciej skończę, tym więcej będę miała wieczorem czasu, by usiąść do maszyny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz