Ciężki dzień za mną i przede mną…
W nocy niezbyt miły sen. Stłukłam samochód. Tzn ktoś
najechał na mnie, ale efekt jest taki sam.
Od rana brzuch pobolewa. Cała chodzę spięta i tylko myślę o
zbliżającym się badaniu lub też @. I nawet powiedziałam do M. „czuję się tak,
jakby @ miała dzisiaj przyjść. Może nie pojadę na betę?” M. skwitował, że jeśli
zaplanowałam na dzisiaj, to mam to wykonać. Koniec i kropka.
Jakby to było takie proste… A przecież beta ostatecznie
pozbawi mnie złudzeń/nadziei…
Po badaniu wydawało mi się, że już było lepiej. W pracy jest
co robić, więc nie myśli się za dużo. Nie na tematy prywatne. Ale każde
pobolewanie, drżenie mięśni, uczucie zimna (czyli to co mnie spotyka przed @)
nasila się. Biorę No-Spę. Może chociaż uspokoję sumienie?
Po pracy odbieram wyniki.
A potem wezmę chyba psy na spacer, by odetchnąć… i spojrzeć
na wszystko z dystansu.
Dystansu mi potrzeba…
I wiosny… chociaż w końcu robi się całkiem ładnie za oknem J
Zaciskam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńMoże byś już wyszła z pracy? Taka ładna pogoda. ;) Nie możesz zadzwonić do tego laboratorium?
OdpowiedzUsuńBóle na @ to bardzo często objaw ciąży.
Wężon - po 16 wychodzę i jadę do labu. wolę nie dzwonić, bo potem trzeba opanować emocje, a to nie zawsze mi wychodzi...
OdpowiedzUsuńno i siedzę nad "super-ciekawym-zusem", więc w sumie bole na @ to nic ;) (chyba że No-spa tak dobrze działa ;) )
No nieeee!.... a już myślałam, że piszesz konkreta ;>
OdpowiedzUsuńczekam jak na szpilkach, dawaj szybciutko znać :)
już po wszystkim :(
OdpowiedzUsuńR., jeszcze poczujemy TĘ wiosnę i to kiełkowanie :*
OdpowiedzUsuńPrzytulam.
Szkoda. :( może następny raz będzie szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi :( Przytulam.
OdpowiedzUsuńehhh... szkoda....
OdpowiedzUsuńwierzę, że w końcu się uda.
Bardzo mi przykro. Ściskam
OdpowiedzUsuńRównoważnia, wiem, że słowa "w końcu się uda" czasem wydają się puste, ale tak jest, zobaczysz, w końcu uda się nam wszystkim. Przytulam mocno....
OdpowiedzUsuńPrzytulam;*
OdpowiedzUsuńMnie tez bardzo przykro :/ Zaczynam kibicować i trzymać kciuki - mam nadzieję,że na coś się to przyda.
OdpowiedzUsuńDziewczyny... Dziękuję Wam bardzo, że jesteście :) tutaj, ze mną... dziękuję za wsparcie i za to, że w tym czasie nie jest się samemu...
OdpowiedzUsuńPsychicznie się trzymam (nawet chyba całkiem nieźle), ale w dużej mierze to zasługa tego, że wiem, że są jeszcze ładne zarodki, które czekają... I wierzę, że (co najmniej) jeden z nich "zakiełkuje" tej wiosny (no może tego lata) :) Czego i Wam życzę :)