czwartek, 10 września 2015

codzienność...

jutro minie miesiąc od ostatniego wpisu... przyznam, że nawet nie wiem, kiedy ten miesiąc zleciał... tak samo jak "przeraża" mnie fakt, że to już 17tc... kiedy? kiedy to zleciało?

tyle razy siadałam i odchodziłam od kompa... spoglądałam na Wasze blogi... i przyznam, że czasem bałam się komentować, bo oznaczało by to, że to już czas na nowy wpis... a o czym tu pisać? ;)

dzień biegnie za dniem. tydzień za tygodniem. urlop skończył się szybciej niż zaczął ;) M. nawet stwierdził, że nie zdążył wypocząć, bo ciągle gdzieś jechaliśmy (w czasie urlopu mieliśmy zaplanowane m.in. usg genetyczne w 13tc oraz ostatnią wizytę w klinice). to że przy okazji odwiedziliśmy znajomych lub rodzinę się nie liczy ;) M. po prostu codziennie dojeżdża do pracy ponad 60km, więc podróżą codzienną bywa zmęczony... ok, rozumiem... ale... no przecież nie można tylko siedzieć w domu... i sprzątać ;)

po urlopie zaczęłam mój kurs. w ramach przygotowania zawodowego mam jeszcze 3 egzaminy do zdania. jeden z nich (myślę, że najcięższy z dotychczas zdawanych) mam na początku października. i tak sobie wydedukowałam, że w przyszłym roku to nawet nie mam co o nim myśleć... więc najlepiej byłoby go zdać w tym roku. samemu ciężko się przygotować, więc kurs. kurs jest intensywny - 6 cotygodniowych zajęć od piątku do niedzieli... w Warszawie. wiele osób mi odradzało. że zbyt dużo ryzykuję. zdecydowałam się, ale tak po cichu... ;) staram się po zajęciach szybko wracać do hotelu i wypocząć. staram się nie dźwigać materiałów (torby na kółkach to po części super wynalazek - problem jak się napakuje w nie zbyt dużo i trzeba je np. wnieść do pociągu). mam za sobą 2 weekendy (w trzeci miałam wesele w rodzinie, więc niestety mi wypadł). czuję się całkiem ok. przede mną jeszcze 3. mam nadzieję, że dam radę :) (notabene jakby ktoś się chciał spotkać w którąś z sobót września gdzieś w centrum, to jestem do dyspozycji ;))

no i powinnam się uczyć... (z tym nigdy nie jest rewelacyjnie, ale "zaraz siadam" często gości w myślach). wiem, że nie mogę "zmarnować" tego okresu. że w pewnym sensie drugiej takiej szansy mieć nie będę. i ta myśl mam nadzieję, że da mi siłę :)

co więcej? z Małym Człowiekiem wszystko ok :) przynajmniej tak twierdzą lekarze. test Pappa wyszedł dobrze, usg też nie pokazuje nieprawidłowości. mimo chwilowych zwątpień, jak przerwa w usg jest zbyt duża (czyt. dochodzi do 3 tygodni), staram się myśleć pozytywnie :) znamy już na 80% płeć, mamy wybrane prawdopodobne imię :) jest dobrze :) jeszcze tylko dietę muszę poprawić, bo coś mi niedobory hemoglobiny ostatnio się pojawiły i jakaś infekcja w moczu... :( czekam na wyniki, co to i zobaczymy z lekarzem, co potem.

przede mną wrzesień z ustawami... i ważny początek października...

oby wszystko się udało :)

13 komentarzy:

  1. No i, no i?? chłopiec, czy dziewczynka?:)
    Mój mózg w czasie ciąży zupełnie wysiadł, jeszcze pierwszy semestr na studiach dałam radę, ale drugi to był dramat, czułam się jak totalny imbecyl. Zaliczyłam tylko ćwiczenia... jakimś cudem, aż mi wstyd;/ sesję spędziłam w szpitalu, powtórka czeka mnie za rok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze wszystkim sobie poradzisz. Dzielna jesteś i zdolna :)
    Super, że z Maluszkiem wszystko w porządku.
    Czekałam już na wieści od Ciebie.

    Uściski;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno dasz radę ! Trzymam kciuki i za sprawy zawodowe, i wszystkie inne - a zwłaszcza za Małego Człowieka :) A płeć nam zdradzisz, czy dowiemy się dopiero po porodzie? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uda się. Trzymam kciuki za egzamin i oczywiście za szczęśliwe rozwiązanie.
    To w jakim kolorze kompletujesz wyprawkę ? :) Zdradzisz nam?
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  5. Uffff.... a tak się martwiłam :)
    Cieszę się, że wszystko ok i że jesteś zajęta (uważaj na siebie :D)
    Co do infekcji, to robiłaś posiew czy nie? Pytam, bo u mnie w "standardowym" badaniu wychodziły "d.liczne bakterie", a w posiewie... nic. I zgłupiałam.
    Całuję :)
    P.S. - no zdradź, chłopak czy dziewuszka? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnes, w standardowym badaniu bakterie mogą wyjść z bardzo banalnego powodu - mechanicznego otarcia skóry podczas siusiania do kubeczka, z której to skóry zbierają zanieczyszczenia. Powtarzam za moim ginekologiem, któremu parę razy przyszło analizować takie właśnie "bakteriowe" wyniki podczas gdy faktycznie wszystko było ok. Udzielił mi wówczas rady, by próbkę moczu do badania zbierać nie z pierwszych siuśków, tylko z późniejszego strumienia.

      Równoważnio, mam nadzieję, że wybaczysz mi ten urynowy wtręt, ale widzę, że dziewczyny w ciąży często zamartwiają się słabszymi wynikami moczu (znam to z własnego doświadczenia), tymczasem powodów do zmartwień najczęściej nie ma.
      Cieszę się, że Człowiek wzrasta wzorcowo i nie przysparza zmarszczek. No chyba że takich od permanentnego uśmiechu - tylko takich życzę:)

      Usuń
    2. Dzięki za podpowiedź :) Ja oddawałam do analizy mocz zarówno z pierwszego (aczkolwiek hmm jak to nazwać, środkowego?) strumienia jak i z kolejnego... i wynik zawsze ten sam. Przy pierwszych wynikach tego typu łykałam Urosept (który mi nosem wychodził), po drugich (już byłam mądrzejsza o posiew) już nic. Po prostu taka uroda ciąży... Fakt, nie należy bagatelizować tematu.
      P.S. - ależ ja się nie zamartwiam :) Ale bardzo dziękuję za odpowiedź, bo przynajmniej wiem, że nie tylko ja mam takie przygody z wynikami :)

      Usuń
  6. Jak już na 80% wiadomo to obstawiam chłopca :-) a i tak najważniejsze, że zdrów jak ryba!
    Podziwiam pęd do nauki... I troszkę zazdroszczę - bardzo dobrze wspominam czasy studiów i, zwłaszcza na przełomie września i października, jakoś mi tak tęskno :-)
    Trzymam kciuki za mocz (jakkolwiek by to nie brzmiało hehe), to pewnie nic groźnego.
    Ściskamy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki Dziewczyny :) Mój "pęd" do nauki jest... hmm... taki bardziej praktyczny/zawodowy niż całkowicie dobrowolny. Wynika bardziej z rozsądku, by później móc się skupić na Małym Człowieku. Bo o ile w weekendy fajnie sobie przypomnieć czasy studenckie (hmm... a to już kilka lat minęło ;) ), to w tygodniu... lekko nie jest, by usiąść i ponownie przerobić materiał. A dni płyną nieubłagalnie...

    Co do wyników urynowych - leśna, nie przejmuj się :) Wiem, że często jest się nadwrażliwym... ale w końcu chcemy jak najlepiej ;) Posiew zrobiłam - wczorajszy wynik okazał się... jałowy :P Muszę jeszcze do gina przedzwonić, co robimy z tym dalej :)

    A płeć :) Myślę, że do terminu porodu nie wytrzymam :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Równoważnio, przy transferach nie udało się spotkać, to może teraz znajdziesz trochę czasu. Potem już nie będzie tak łatwo. :)

    Kiedy jesteś dostępna i można się z Tobą spotkać?

    OdpowiedzUsuń
  9. Praktyczny pęd do nauki też jest dobry - przynajmniej wiesz co Cię motywuje :-) Mały Człowiek na pewno będzie dumny z mamy.
    Zbierasz/kupujesz/szyjesz już jakąś wyprawkę dla malucha?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm... wyprawka? ale to już? ;) w teorii planuję coś uszyć, w praktyce moja siostra urodziła w tym roku w lipcu, a bratowa na początku roku, więc myślę, że o wyprawkę w postacie ubranek na razie nie mam co się martwić ;) bardziej myślę, by sobie na teraz do chodzenia coś uszyć, ale czas tak biegnie, że jak tak dalej pójdzie to uszyję... na po ;)

      Usuń