czwartek, 9 kwietnia 2015

ciężki dzień...

Ciężki dzień za mną i przede mną…

W nocy niezbyt miły sen. Stłukłam samochód. Tzn ktoś najechał na mnie, ale efekt jest taki sam.

Od rana brzuch pobolewa. Cała chodzę spięta i tylko myślę o zbliżającym się badaniu lub też @. I nawet powiedziałam do M. „czuję się tak, jakby @ miała dzisiaj przyjść. Może nie pojadę na betę?” M. skwitował, że jeśli zaplanowałam na dzisiaj, to mam to wykonać. Koniec i kropka.

Jakby to było takie proste… A przecież beta ostatecznie pozbawi mnie złudzeń/nadziei…

Po badaniu wydawało mi się, że już było lepiej. W pracy jest co robić, więc nie myśli się za dużo. Nie na tematy prywatne. Ale każde pobolewanie, drżenie mięśni, uczucie zimna (czyli to co mnie spotyka przed @) nasila się. Biorę No-Spę. Może chociaż uspokoję sumienie?

Po pracy odbieram wyniki.

A potem wezmę chyba psy na spacer, by odetchnąć… i spojrzeć na wszystko z dystansu.

Dystansu mi potrzeba…


I wiosny… chociaż w końcu robi się całkiem ładnie za oknem J

14 komentarzy:

  1. Może byś już wyszła z pracy? Taka ładna pogoda. ;) Nie możesz zadzwonić do tego laboratorium?
    Bóle na @ to bardzo często objaw ciąży.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wężon - po 16 wychodzę i jadę do labu. wolę nie dzwonić, bo potem trzeba opanować emocje, a to nie zawsze mi wychodzi...
    no i siedzę nad "super-ciekawym-zusem", więc w sumie bole na @ to nic ;) (chyba że No-spa tak dobrze działa ;) )

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieeee!.... a już myślałam, że piszesz konkreta ;>
    czekam jak na szpilkach, dawaj szybciutko znać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. R., jeszcze poczujemy TĘ wiosnę i to kiełkowanie :*
    Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda. :( może następny raz będzie szczęśliwy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przykro mi :( Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ehhh... szkoda....
    wierzę, że w końcu się uda.

    OdpowiedzUsuń
  8. Równoważnia, wiem, że słowa "w końcu się uda" czasem wydają się puste, ale tak jest, zobaczysz, w końcu uda się nam wszystkim. Przytulam mocno....

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie tez bardzo przykro :/ Zaczynam kibicować i trzymać kciuki - mam nadzieję,że na coś się to przyda.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyny... Dziękuję Wam bardzo, że jesteście :) tutaj, ze mną... dziękuję za wsparcie i za to, że w tym czasie nie jest się samemu...
    Psychicznie się trzymam (nawet chyba całkiem nieźle), ale w dużej mierze to zasługa tego, że wiem, że są jeszcze ładne zarodki, które czekają... I wierzę, że (co najmniej) jeden z nich "zakiełkuje" tej wiosny (no może tego lata) :) Czego i Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń