po weekendzie w Berlinie... każdego dnia coś, jednego to, drugiego coś innego. czasem to i dobrze, bo za dużo nie myślę ;) czasem źle, bo mam straszne zaległości (prywatne, zawodowe i blogowe). może do końca tygodnia się ogarnę...
było - o tym jak było, jak już się ogarnę :)
na chwilę obecną dodam tylko, że @ jednak nie przyszła jak myślałam. jak to gin określił - plamienie, a mam czekać na normalny @. i nadal brać leki. tak też zrobiłam. @ przyszła w niedzielę, więc nie jest najgorzej. biorąc pod uwagę, że histero planowana jest na 21.10, będzie ona w 10 dniu cyklu, więc zgodnie z wytycznymi. uffff...
jutro jadę załatwiać ostateczne ostateczności w szpitalu. mam nadzieję, że obejdzie się bez przygód. biorąc pod uwagę ostatni czas, przygód miałam pod dostatkiem, więc teraz czas się ustatkować :)
trzymajcie kciuki, by służba zdrowia z NFZ-tem nie podniosła mi jutro za bardzo ciśnienia :)
Kciuki trzymam zgodnie z życzeniem :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia. Niech wszystko idzie po Twojej myśli.
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;)
OdpowiedzUsuńdzięki Dziewczyny :) udało się wszystko pozałatwiać :)
OdpowiedzUsuń