piątek, 26 czerwca 2015

dark clouds... in my mind

tego posta miało nie być... wolałabym, by go nie było... ale sam się prosi... życie jest jednak popiep...

do wczoraj było ok... no może trochę przyzwyczaiłam się do tego, że podbrzusze czasami daje o sobie znać... ale na nospę nie było aż tak źle...

wczoraj wieczorem zasiedziałam się... przyznam się bez bicia, że po dość długiej przerwie znalazłam sobie koreańską dramę do obejrzenia i mnie wciągnęło... leżałam wieczór na kanapie i oglądałam (z przerwami na jakiś posiłek i rozmowę z M.)... skończyłam (tzn przerwałam), gdy było już dzisiaj...

położyłam się, zasnęłam, obudziłam się rano... gdzieś tam w nocy się przebudziłam, ale spało mi się całkiem dobrze. za to od rana jest mi strasznie zimno... na dworze niby nie tak źle, ale mimo to długi rękaw był moim sprzymierzeńcem. w pracy nie byłam tak efektywna jak wczoraj (ale wczoraj byłam całkiem całkiem efektywna, więc średnio ok). po pracy szybki wypad na miasto, na pocztę, po zakupy. chwila w domu i wyskoczyłam ponownie (bo skleroza nie boli ;) ) do sklepu.

po powrocie by zaspokoić pierwszy głód pochłonęłam pasztecika z grzybami (nie ma to jak zdrowa kuchnia), nakarmiłam psy, wzięłam tabletki i położyłam się na kanapie.

ok 18.30 pomyślałam o spacerze z psami (bo M. jak wróci, nie będzie mieć czasu) i zaczęłam się szykować do wyjścia... krótka wizyta w toalecie... i zonk... :( przez chwilę się zastanawiałam nad spacerem, ale pół godziny spokoju w lesie nie powinno przecież mi zaszkodzić... niestety już w trakcie czułam, że to co zobaczyłam w toalecie, to nie była chwilowa jednorazowa akcja :(

po powrocie nospa, rutinoscorbin i kanapa... jak M. uszykował "obiad" to na chwilę wstałam, ale wróciłam całkiem szybko...

i tak leżę...

ciemne chmury w moich myślach...

niestety znam te objawy z sierpnia... czy tym razem będzie inne zakończenie? czy mam na to jeszcze szansę?

7 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze i te czarne chmury zniknęły z twoich myśli:* Nie denerwuj się na zapas. Wiem, że to nie jest łatwe i sama też nie radzę sobie w takich sytuacjach, ale nerwy nic tu nie pomogą. Musi być dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem... zaczęłam krwawić... :(...

      Usuń
    2. Kochana przytulam;***
      Odkąd przeczytałam Twój wpis modlę się, żeby wszystko było u Ciebie dobrze....Musi być.

      Usuń
  2. Równoważnio, chciałabym rozwiać wszystkie twoje wątpliwości, przegnać strachy. Nie umiem.
    Ale chcę wierzyć, że będzie dobrze. Że to nic poważnego. :*
    Z całego serca Ci tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Weekend minął. Jak sytuacja?
    Krwawienie ustało, czy jest gorzej?
    Mam nadzieję, że to tylko straszak, a nie tragedia.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero mogę odpisać, choć tak naprawdę nie wiem co. Wierzę, że ciemne chmury ustąpiły i znowu wyszło słońce.
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki Dziewczyny, że jesteście. za Wasze dobre słowo.
    póki co jest mi ciężko powiedzieć, co dalej. plamienie utrzymało się niestety przez weekend. raz wyglądało to już lepiej, by chwilę później było znowu gorzej. dzisiaj po południu mm nadzieję, że trafię na usg i będę wiedzieć coś więcej.

    OdpowiedzUsuń