... jest trudne
a przecież tak łatwo dajemy się schwytać w pułapkę oczekiwania. czekamy na koniec dnia pracy/szkoły, na weekend, czekamy na wiosnę/lato, na wakacje, czekamy na dzieci, na wnuki, na odwiedziny nasze u kogoś i na odwrót...
nasz codzienny dzień wypełniony jest oczekiwaniem...
i tak sobie wczoraj uświadomiłam... że to co piękne, co wspomina się często i opowiada się długo... przychodzi niespodziewanie...
miłość...
zaręczyny...
dziecko...
czy to nie jest tak, że są sprawy, na które nie powinniśmy czekać? których nie powinniśmy planować? które mają nas zaskoczyć, wyrwać z codzinności... i odmienić ją?
nie wiem, jak to zrobić... bo przecież samo czekanie jest trudne, gdy dzieje się tak, jak się dzieje... ale jak próbować nie-czekać? myślę jednak, że właśnie w tym czekaniu tkwił mój ostatni błąd... po ostatnim krio czekałam, bo przecież teraz musi się udać. nie dopuszczałam do siebie innej opcji... a to chyba nie tak ma być...
A da się nie-czekać? Ja tego nie potrafię. Pomimo, że staram się czymś zająć i to tak po głowie ciągle krąży "czekanie ". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnie wiem właśnie... trzeba próbować... nie pozwolić, by to była jedyna myśl, która nas prowadzi każdego dnia ;)
Usuńgdy wróciłam do pracy, to przyznam, że mało jest czasu na rozmyślanie i na typowe oczekiwanie. zwłaszcza teraz, jak jeszcze święta za pasem... ale co będzie potem? tego nie wiem...
Tak już chyba jest, że czekanie jest wpisane w nasze życie. Tyko jedno czeknanie jest łatwiejsze, może nawet radośniejsze. Inne - trudniejsze. Zależy to od tego, na co czekamy. Tak zupełnie odciąć się od czekania nie potrafię, ale staram sobie wypełniać czas i myśli, żeby to czekanie nie było jałowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
tak już jest... czekamy przecież każdego dnia na coś... czasem chociażby na sen ;)
Usuńtrudno jest czekać na coś, co jest dla nas ważne... ale ważne jest, by to czekanie nie było, jak napisałaś, jałowe... byśmy poza czekaniem potrafili żyć...
a prędzej czy później, mam nadzieję, że będziemy już czekać na coś innego ;)