poniedziałek, 1 grudnia 2014

to już mamy grudzień?

no i mamy grudzień... mamy adwent... za 24 dni święta... a ja? jakoś na razie o nich za wiele nie myślę. owszem - myślę o prezentach, co by nie zostawić wszystkiego na ostatni moment, ale na razie na myśleniu się skończyło... staram się nie myśleć o porządkach, bo a nuż zachce mi się sprzątać (a ja do tych sprzątających bez chęci to raczej nie należę), a wtedy lubię, a teraz... no teraz jeszcze przez kilka dni sobie odpuszczę...

może przesadzam, ale każdy intensywniejszy dzień staram się odleżeć. no dobra, teraz zebrały się dwa takie dni. wczoraj imieniny - czyli kilka godzin poza domem. czułam się nawet nie najgorzej :) dzisiaj jednak wstać jakoś nie miałam siły. a akurat dzisiaj musiałam się zmobilizować i trafić na "chwilę" do pracy. miała być chwila - skończyło się na 8h... ale wróciłam do domku i jakoś po godzinie trafiłam na kanapę :) czuję jednak, że jutro kanapa będzie dobrym przyjacielem. kanapa i może jakaś książka? albo film?

pocieszam się faktem, że jeśli coś od czasu do czasu mnie poboli, to znaczy, że się coś tam jednak dzieje :D tzn nie dążę do tego by bolało. wolałabym przeleżeć... chociaż znając siebie jak będzie zbyt długo cicho, to:
a) zasiądę do maszyny i przegnę czasowo
b) zacznę się martwić

tak więc, nie martwię się :) wierzę, że Fasolki tam się ładnie moszczą :) i tylko muszę dać im chwilę spokoju od czasu do czasu :D

a na przygotowanie do świąt też przyjdzie czas :)

1 komentarz:

  1. Nic się nie stanie, jak za szafą będzie zalegać odrobina kurzu. A Ty i Fasolki jesteście teraz najważniejsze!

    OdpowiedzUsuń